niedziela, 9 października 2016

Albert Espinosa "Jeśli powiesz mi, bym przyszedł, rzucę wszystko i przyjdę... ale musisz mnie poprosić"


Pseudofilozoficzna opowiastka o karle, który urósł, bo tak postanowił i po ciężkim dzieciństwie zajmuje się poszukiwaniem zaginionych dzieci, bowiem je właśnie (z powodu owego ciężkiego dzieciństwa właśnie) rozumie najlepiej. 

W opowieści pojawiają się mężczyźni, z którymi karzeł jako chłopiec wchodzi w bliskie relacje, czasami nawet zdarza się między nimi jakiś kontakt fizyczny (choćby taniec z połączonymi opuszkami palców), który autor natychmiast wyjaśnia jako niewinny i niesłusznie mogący budzić ludzkie podejrzenia. Jest tu również wątek niesłusznie oskarżonego o pedofilię mężczyzny, który porywa chłopczyka, chcąc zmusić sędziego do uniewinnienia go (karzeł odnajduje domniemaną ofiarę pedofila i skłania chłopaka do wyznania kłamstwa na temat molestowania - nie ma tu jednak mowy o ukaraniu porywacza za porwanie dziecka, zupełnie nieważna jest również trauma, jaką musiał przeżyć porwany chłopczyk).

Dużo tu również blablania o wymianie energii, połączeniu, magii, etc., etc.

Przeczytałam, bo książeczka jest niewielka i zajęło mi to jakieś pół godziny - i nie mogę się pozbyć wrażenia, że autor zamierzał napisać książkę ostrożnie pokazującą pedofilię w pozytywnym świetle.
(porywając się na tak ryzykowne przedsięwzięcie z całym swym brakiem talentu i zapatrzeniem w Paulo Coelho ;-)) )

Wydawnictwo Albatros, 2014

Ocena: 1/6

środa, 28 września 2016

James Ellroy "Czarna Dahlia"


Mam ostatnio fazę na kryminały, więc prosto od "Grobów niewinnych" Petera Robinsona przeskoczyłam do "Czarnej Dahlii" Jamesa Ellroya. O Ellroyu słyszałam sporo dobrego od osób, których zdanie na tematy okołoksiążkowe bardzo cenię - nastawiłam się więc na błogą, literacką przyjemność i do "Czarnej Dahlii" zabrałam się ze sporym kredytem zaufania.

I tak - nie jest źle. "Czarna Dahlia" to kryminał mroczny, fascynujący i pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji. Ellroy stworzył rewelacyjne postacie trójki głównych bohaterów - policjantów Lee Blancharda i Bucky Bleicherta oraz dzielącej ich (i jednocześnie łączącej) dziewczyny - Kay Lake. Świetnie nakreślone są również sylwetki bohaterów drugoplanowych, genialnie przedstawiony klimat lat 40-tych XX wieku, frapująco - obraz ówczesnej policji, przeżartej korupcją, brutalnej, rasistowskiej, ukrywającej własne sprawki nie lżejsze niż te, za które sama posyła winowajców za kraty (bądź też do komory gazowej).

Zagadka zbrodni jest ciekawa, akcja kryminału toczy się wartko, bohaterowie przechodzą przemiany wewnętrzne, miotając się w sieci wzajemnych relacji, a Ellroy co chwilę serwuje nam zwrot akcji, który wprawia nas w całkowite osłupienie - a jednak od połowy książki chęć brnięcia przez historię rozwiązywania zagadki śmierci Elizabeth Short systematycznie mi spadała i z trudem dotarłam do końca.
Długo zastanawiałam się, co właściwie było tego powodem, przecież pierwszą połowę książki przeczytałam z zachwytem, całkowicie dając się pochłonąć klimatowi powieści noir - w końcu doszłam do wniosku, że w drugiej części nastąpiło specyficzne rozmycie akcji. Przestajemy śledzić interesujące napięcie między trójką głównych bohaterów, kolejne etapy śledztwa stają się do siebie łudzące podobne, a postacie bohaterów piątego planu mnożą się deprymująco.
Nawet końcowe rozwiązanie zagadki nie wzruszyło mnie ani trochę - dawno już stało mi się obojętne, kto właściwie zamordował Czarna Dahlię.

Mimo to przeczytanie "Czarnej Dahlii" szczerze polecam - to naprawdę kawał porządnego krymiału noir i warto dać się oczarować, żeby poczuć ten klimat - btw. nawet ową "rozmytą", drugą część powieści czytało mi się (mimo narzekania ;-)) ) zupełnie nieźle :-).

Na pewno jeszcze spotkam się z Jamesem Ellroyem :-).

Wydawnictwo Alfa, 1998

Ocena: 4,5/6

niedziela, 25 września 2016

Peter Robinson "Groby niewinnych"


Kocham cykl Petera Robinsona z inspektorem Alanem Banksem w roli głównej, nie mogłam więc nie kupić najnowszej, wydanej przez wydawnictwo Sonia Draga, części (ósmej, która w Polsce jak na razie jest pierwszą częścią z kolei).

I tak, mimo irytującego systemu wydawania kolejnych części, kryminały z Banksem czyta się znakomicie. W "Grobach niewinnych" inspektor prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa ślicznej i zdolnej szesnastolatki, córki bogatego i wpływowego przedsiębiorcy. Wiele wskazuje na to, że morderstwo zostało popełnione na tle seksualnym, a dziewczyna była przypadkową ofiarą - ale Banks cierpliwie rozplątuje wszystkie pojawiające się w śledztwie tropy i wkrótce sprawa przestaje wydawać się taka oczywista.

Za co uwielbiam kryminały Robinsona z Banksem? Po pierwsze - za bardzo dobre portrety psychologiczne wszystkich, nawet drugo- i trzecioplanowych bohaterów. Kryminały Robinsona zaludniają istoty niemal z krwi i kości, o wyrazistych osobowościach, określonej przeszłości i charakterystycznym dla siebie (chociaż nie zawsze racjonalnym) zachowaniu.
Po drugie - zagadki kryminalne u Robinsona są zawsze niezwykle starannie przemyślane i niemal zawsze całkowicie zaskakują czytelnika (aczkolwiek pochwalę się, że tym razem domyśliłam się, kto jest mordercą - natomiast błędnie obstawiałam motyw).
Po trzecie - inspektor Banks to po prostu fajny, przyzwoity facet (i nieustannie się w nim trochę kocham ;-)) ).

Przeczytałam "Groby niewinnych" z ogromną przyjemnością i już szukam kolejnej, wydanej przez wydawnictwo Sonia Draga, części (a cały cykl jest pięknie rozpisany na Biblionetce TU).

Wydawnictwo Sonia Draga, 2016

Ocena: 5,5/6

sobota, 24 września 2016

Agnieszka Drotkiewicz, Anna Dziewit "Teoria trutnia i inne"


Po świetnym zbiorze rozmów "Jeszcze dzisiaj nie usiadłam", w którym przepytała dziesięć interesujących osób (w większości kobiet), Agnieszka Drotkiewicz, tym razem z Anną Dziewit, postanowiła zabrać się za wybadanie trzynastu ciekawych mężczyzn. Punktem wyjścia do rozmów stała się wysnuta przez Macieja Zarembę "teoria trutnia" (mówiąca o tym, że mężczyźni, słabiej niż kobiety połączeni biologicznie z Ziemią, muszą sobie samodzielnie stworzyć w życiu sens) - no, a od tytułowego "trutnia" Drotkiewicz i Dziewit przechodziły do zagadnień rozmaitych i fascynujących. 

Panowie - Maciej Zaremba, Sławomir Sierakowski, Andrzej Leder, Max Cegielski, Jerzy Jarzębski, Jakub Żulczyk, Stefan Meller, Hubert "Spięty" Dobaczewski, Stefan Chwin, Robert Makłowicz, Wojciech Kuczok, Andrzej Chyra, Michel Houellebecq   - mówili przede wszystkim o tym, czym jest dla nich męskość, o zmieniającej się roli mężczyzny we współczesnym świecie, o własnych pragnieniach, marzeniach, lękach. Opowiadali również o swoim postrzeganiu kobiet oraz o tym, jak postrzegają swoją rolę ojca. Wywiady nie były jednak szablonowe, od tematów okołomęskich panowie swobodnie przechodzili do innych, ważnych w ich życiu kwestii - opowiadali o swojej filozofii życiowej, duchowości, pracy, pasjach, fascynacjach i przemyśleniach.

Całość jest świetna - rozmówcy Drotkiewicz i Dziewit to bez wyjątku niezwykle interesujący mężczyźni. Ciekawie było poznać ich punkt widzenia na sprawy damsko-męskie i okołorodzicielskie, jeszcze bardziej interesująco poznać ich bliżej jako ludzi żyjących z ogromną pasją.
Na pewno jeszcze kiedyś wrócę do "Teorii trutnia" - błyskawiczne pochłonięcie tej książki to stanowczo za mało, następnym razem dam sobie więcej czasu na spokojne przemyślenia w trakcie lektury.

Bardzo zachęcam do przeczytania (koniecznie w komplecie z "Jeszcze dzisiaj nie usiadłam" - a i zbiór wywiadów Drotkiewicz z pisarkami, zatytułowany "Głośniej!" jest naprawdę bardzo godny polecenia :-) ).

Wydawnictwo Czarne, 2009

Ocena: 5/6

wtorek, 20 września 2016

Alberto Moravia "Nuda"


"Nuda" Alberto Moravii to proza wysmakowana, wyrafinowana i zblazowana. Czyta się ją lekko, niczym najlepsze czytadło - ale ta niewymuszona lekkość jest pozorna. Szybko orientujemy się, jak bardzo przemyślana jest konstrukcja książki, jak zupełnie brak w niej choćby jednego, zbędnego zdania. Zaczynamy doceniać bogactwo opisów zarówno zjawisk i rzeczy fizycznych, jak i stanów psychicznych bohaterów, rozsmakowywujemy się w stylu pisania Moravii (i zaczynamy zastanawiać, po co, u licha, czytamy te wszystkie, współczesne i zazwyczaj NIE DORÓWNUJĄCE książki ;-)) ).

Głównym bohaterem "Nudy" jest Dino, trzydziestopięcioletni malarz, którego dręczy nuda - życie zupełnie straciło dla niego smak i znaczenie, właśnie porzucił również malowanie. W tym momencie w jego życiu pojawia się seksowna siedemnastolatka Cecylia - i Dino, po początkowym wahaniu, a nawet niechęci, nawiązuje z nią intensywny romans. Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że Cecylia była wcześniej kochanką Balestrieriego, zmarłego malarza zajmującego sąsiednią pracownię, który wydawał się żyć (mimo braku talentu) pełnią życia - i śmiertelnie znudzony Dino, decydując się w końcu na romans z Cecylią, ma nadzieję zgłębić niedookreśloną tajemnicę życia kolegi po fachu, sekret jego niszczącej fascynacji ową wydającą się w końcu dość zwyczajną nastolatką, a tym samym dowiedzieć się czegoś o sobie.

"Nudę" czyta się znakomicie, to jedna z tych książek, z którymi spędzony czas jest czystą, czytelniczą przyjemnością. Przypuszczam, że przyjemność ową odczują zarówno miłośnicy lekkich, frapujących czytadeł (obsesja Dino na punkcie Cecylii jest, cóż, niezwykle atrakcyjna czytelniczo), jak i czytelników uwielbiających się przekopywać przez kolejne dna książki.
Ja po raz kolejny stwierdziłam, że kocham Alberto Moravię - i że zdecydowanie zbyt długo nie sięgałam po jego powieści (we wczesnej młodości przeczytałam ich kilka, potem - przez lata - żadnej).

Bardzo, bardzo polecam.

Wydawnictwo WAB, 2010

Ocena: 5/6